piątek, 29 kwietnia 2016

Być fit, czyli fitspiracje

Bycie fit to nie taka łatwa sprawa, nie wystarczy sięgnąć od czasu do czasu po Thermline czy przejść się na zajęcia Zumby z koleżanką. Bycie fit to przede wszystkim stan umysłu i styl życia. Bardzo nie lubię określenia dieta, bo kojarzy się ona zazwyczaj z określonymi, restrykcyjnymi nawykami żywieniowymi i wiecznym odmawianiem sobie czegoś. Mamy dietę kopenhaską (swoją drogą bardzo wyniszczającą organizm, i dla zdesperowanych osób chcących zrzucić kilka kilogramów np. przed ślubem), dietę Dukana opierającą się na pokarmach białkowych, czy popularną ostatnio dietę paleo, która jak sama nazwa mówi, zachęca, by przejąć kulturę jedzenia od naszych przodków. Należę do osób kochających jedzenie (najczęściej po większych świętach zdarza mi się wpaść w manię jedzenia, oczywiście znajomość mojego ciała pozwala mi szybko powrócić do zdrowych nawyków), więc wiem jak trudno czasem powiedzieć sobie dość. Chcecie schudnąć, bo rzucił Was chłopak? Chcecie zrzucić kilka kilogramów przed weselem? Chcecie mieć boskie ciało do lata, by w słonecznej Bułgarii móc włożyć ten śliczny błękitny, mocno wycięty strój? Wiecie co? Każdy powód jest dobry, by zacząć ćwiczyć. Ja zaczęłam trenować ucząc się do matury, przede wszystkim dla relaksu, ale czułam także, że potrzebuję większej zmiany w swoim życiu, nauka do matury, której świetny wynik umożliwi mi podjęcie wymarzonych studiów, była świetnym bodźcem. Nie mam zamiaru owijać w bawełnę i mówić Ci, że do wakacji będziesz wyglądać tak:

Cath Bastien - jedna z gwiazd Gymsharka, dziewczyna Marca Fitta
...ale jeśli dziś nie weźmiesz się za siebie, to w przyszłym roku nadal będziesz dokładnie w tym samym miejscu, w jakim znajdujesz się dziś. Weź sobie do serca piękny aforyzm Earl`a Nightingale`a: Nie pozwól obawie o to, ile zajmie osiągnięcie czegoś, przeszkodzić Ci w robieniu tego. Czas i tak upłynie, a możemy równie dobrze wykorzystać go w najlepszy możliwy sposób.

Nie myśl o tym, że nie dasz rady wytrwać w postanowieniach, pomyśl, jak wiele możesz zyskać zmieniając w ten sposób swoje życie: Twoja pewność siebie wzrośnie, samoocena pójdzie w górę i zaczniesz o siebie bardziej dbać (potwierdzone "klinicznie" na grupie moich znajomych ;)), nie mówiąc już o tym, że nie będziesz chciała jak najszybciej wyjść z przymierzalni (chociaż te lustra i oświetlenie zazwyczaj sprawiają, że wyglądamy po prostu źle...). Po ciężkim dniu spędzonym za biurkiem, aż miło zrelaksować się wykonując kilka pozycji jogi czy ćwicząc swoje ulubione zestawy z YouTube. Jak zacząć? Od zaraz, odstaw tą Colę! Dla mnie najtrudniejsze było nauczenie się reakcji swojego ciała na różne pokarmy, nie wiedziałam ile i co mogę zjeść, by nie zaważyło to ani na wadze ani na zdrowiu. Kilka moich wskazówek na sam początek:

1. Chipsy, paluszki, chrupki kukurydziane o smaku toffi czy popcorn (szczególnie maślany - wiem, jest boski) należy odstawić, bo nawet jeśli nie spowodują dodatkowego kilograma, wpłyną na kondycję skóry, psychikę i zdrowie w ogóle. Jasne, od czasu do czasu możesz podkraść kilka chipsów na przyjęciu, ale jeśli o mnie chodzi, tego typu produktów unikam jak ognia! Twoje sumienie i Twoje ciało.
2. Ciasto, czekolada, lody (wyszły nowe Magnum, wiedziałaś? ;p) - to tzw. problematyczne produkty, z których ciężko zrezygnować. Co tu dużo mówić, poznaj swoje ciało i dowiedz się jak mała ilość lodów raz w tygodniu wpływa na Twoją sylwetkę. Ze swojego doświadczenie wiem, że niewielkie ilości słodkiego zazwyczaj mi nie szkodzą, ale staram się ograniczać spożycie czekolady głównie z powodu cery.
3. Białe pieczywo - uwielbiam białe pieczywo, szczególnie z piersią z kurczaka i suszonymi pomidorami! Właśnie, jeść czy nie jeść? Otóż ja mówię: jeść w małych ilościach, ale starać się sięgać po wartościowy, pełnoziarnisty chleb.
4. Słodkie napoje, gazowane, soczki "100%" i inne tego typu oszukaństwa - już od bardzo, bardzo dawna nie sięgam po tego typu napoje. Odzwyczaiłam się od chemicznego smaku i są dla mnie po prostu nie dobre, okej, okej... Witaminkę czasem wypiję, ale tylko jeśli cały dzień jestem w rozjazdach i nie mogę zrobić sobie soku sama. Co możecie pić bezkarnie? Wodę, herbaty zielone, białe, czerwone, czystki, zioła, nawet herbatki owocowe czy kawę zbożową. Co do zwykłej kawy się nie wypowiem, bo sama takiej nie piję, czasem tylko rozpuszczalną z małą ilością mleka, przez wzgląd na cerę, jednak dopóki do obiadu nie pijecie Coli, a do kolacji Fanty, jest w porządku.
* Wiadomo, czasem można sobie pozwolić, wyznaję zasadę, że życie jest jedno.
5. Masło - nie sądzę, by niewielka ilość masła zaszkodziła sylwetce, ale ja częściej masła nie jem niż jem, więc wybór pozostawiam Wam.
6. Owoce - starajcie się nie jeść ich wieczorem!
7. Majonez, ketchup, musztarda - o ile musztarda pobudza trawienie, to keczup często zawiera dużo cukru, a majonez jest po prostu kaloryczny. To są naprawdę niewielkie dodatki i jeśli macie na nie ochotę, nie odmawiajcie sobie, ale podejdźcie rozsądnie do ilości! Moja zasada brzmi: jeśli nie potrafisz zjeść mało, nie jedz w ogóle!
8. Jedzenie do godziny 18.00 - u mnie się sprawdza, a jak będzie w Waszym przypadku to już musicie sami eksperymentować.


Nieraz ma się na coś ochotę i najchętniej sięgnęłoby się po kolejną kostkę czekolady... Co proponuję w zamian?

  • domowe smoothie - wystarczy zmiksować banana, pomarańczę, biały jogurt i voila!
  • marchewka - sprawdza się w przypadku, gdy po prostu mamy ochotę coś pochrupać
  • domowa lemoniada - miód, cytryna i woda (ja lubię dodać ciepłą, przegotowaną i wymieszać ją z mineralną), przepis łatwy, ale wpadłam na niego dopiero, gdy poleciła mi go koleżanka
  • wafle ryżowe - najlepsze są te cienkie z Kupca
  • kawa zbożowa o smaku karmelowym 
  • domowy sok z marchewki i jabłka z dodatkiem cytryny
  • koktajl z truskawek/malin/banana
  • twaróg chudy z cukrem wanilinowym
  • orzechy - oczywiście w rozsądnej ilości
Może nie było mega smaczne, ale przynajmniej nie pobiegłam do sklepu po czekoladę!
Na koniec kilka zdjęć, bo wiem, że takie rzeczy potrafią zmobilizować nawet największych leniuchów:

Nikki Blackketter - jak widzicie, gwiazda Gymsharka nie zawsze była fit, też kiedyś zaczynała! Jej aktualne zdjęcie znajdziecie na początku posta.

Jennifer Aniston - nieustannie mnie zachwyca, chciałabym w jej wieku mieć takie sprawne, piękne ciało. P.S. Regularnie ćwiczy pilates!
Miranda Kerr - aniołek Victoria Secret; jej ćwiczenia znajdziecie na kanale Rebecca Louise, o którym wspominałam Wam dwa posty wcześniej
O niej też wspominałam w poście o inspirujących kobietach
Emily Skye - uwielbiam ją! Również jedna z fit-girl promująca firmę Gymshark
Nina Dobrev - na co dzień ćwiczy jogę
To tyle na dziś, Dziewczyny. Bierzcie się do roboty, bo czas ucieka. Zbliża się weekend majowy, a wraz z nim kilka dni wolnych, może to jest właśnie najlepszy czas żeby zacząć? Biorąc pod uwagę dojście do siebie po ćwiczeniach, to świetny pomysł :) I pamiętajcie, że największe zakwasy są na trzeci dzień po wysiłku fizycznym! Życzę przyjemnego weekendu, odpoczywajcie :)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

4 bardzo dobre maskary

W związku z tym, że od jutra w Rossmannie obowiązuje -49% na produkty do makijażu oczu, chciałabym Wam polecić kilka sprawdzonych maskar. Jeśli zastanawiacie się nad zakupem tuszu i gorączkowo poszukujecie tych najlepszych - zapraszam do lektury.


1. Rimmel Extra 3D Lash
Zaczynam od Rimmela, ponieważ jest najtańszy z tych, które Wam zaprezentuję. Jeśli mam być szczera, kupiłam go tylko dlatego, że akurat nie miałam pieniędzy na droższy, a dodatkowo był na przecenie. Co mi zależy? - pomyślałam i zachęcona dobrymi opiniami na Wizażu, sięgnęłam po niego. Jest to bardzo dobry tusz, który nie skleja rzęs, ładnie rozdziela, a szczoteczka pozwala na stopniowanie efektu (nakładam 2-3 warstwy i rzęsy wyglądają rewelacyjnie). Szczoteczka jest silikonowa - co widać na powyższym zdjęciu. O ile ten tusz jest naprawdę świetny, to jego szary brat Extra Super Lash nie przypadł mi do gustu.


2. Max Factor Clump Defy
Silikonowa, lekko zagięta szczoteczka świetnie rozczesuje rzęsy i nadaje im bardzo naturalny, delikatny efekt. Nie jest on do końca taki jakiego oczekuję, ale maskara sama w sobie jest godna polecenia, szczególnie dla dziewczyn, które wolą no-make up look.


3. Loreal Volume Million Lashes So Couture
Umieszczam go zaraz po Max Factorze, ponieważ efekt, jaki dają te dwa tusze, wydaje mi się dosyć podobny. Szczoteczka jest genialna i rewelacyjnie rozdziela włoski (nie pamiętam żebym kiedykolwiek miała sklejone rzęsy!). Byłam z niego bardzo zadowolona i pewnie kupiłabym go ponownie, gdyby nie chęć wypróbowania innych ;)


4. Loreal Volume Million Lashes
Klasyczna wersja maskary numer 3, w złotym opakowaniu. To on sprawił, że zakochałam się w tuszach tej serii, zdecydowanie polecam!



Polecacie jakieś maskary? Osobiście zastanawiam się nad Bourjois Twist Up lub Max Factor 2000 Calorie - chciałabym spróbować czegoś nowego ;) Pozdrawiam i owocnych łowów!

środa, 20 kwietnia 2016

Kanały fitness godne polecenia

Nadchodzi lato, a wraz z nim parcie na bikini body, bo przecież przez pozostałą część roku nie trzeba w ogóle ćwiczyć, nosimy grubaśne ubrania zakrywające zbędny tłuszczyk, więc po co marnować czas na jakąkolwiek aktywność. Z tego co czytam na forach czy w komentarzach pod zestawami ćwiczeń można wywnioskować, że całkiem spore grono może tak myśleć, ale mimo wszystko mam nadzieję, że czytając pierwsze zdanie wiele z Was uśmiechnie się pod nosem :) Teraz całkiem poważnie: nie wszystkich dosięgła moc Ewy Chodakowskiej, nie wszystkie ruszyły się z kanapy pod wpływem ciągłych (irytujących!) reklam środków na odchudzanie, a wreszcie są i takie, które właśnie teraz planują zmienić swoje nawyki i wprowadzić w  życie jakąś aktywność fizyczną - to w głównej mierze post dla Was, ale jeśli są tu fitnessiary (taki tam neologizm na potrzebę postu), które liczą na powiew nowości - serdecznie zapraszam, ponieważ być może nie wszystkie znacie kanały, które Wam polecę.


1. Trenerka.info - Ola Żelazo




Ta kobieta nie tylko pokazuje ćwiczenia (jak robi to większość), ale widać, że dobiera je ze starannością, ponieważ ma bardzo dużą wiedzę. Ola Żelazo to absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Sportu, jest instruktorem m.in.pilatesu, kulturystyki i fitnessu i wciąż szkoli się w zakresie różnych aktywności. Na swoim kanale ma bardzo przyjemne zestawy pilatesowe, ćwiczenia ukierunkowane na wzmacnianie kręgosłupa, cardio spalające tłuszcz czy serię żelazny trening, z której najbardziej lubię 28 minut na pośladki. Na jej stronie internetowej znajdziecie m.in. porady dotyczące rozciągania czy zdrowego odżywiania.

2. Fitappy  


Ostatnia aktywność Fitappy na Youtube niestety przypada 9 miesięcy temu, ale na swoim kanale ma naprawdę dużo ćwiczeń - wierzcie mi - jest z czego wybierać. Nie są to nagrania świetnej jakości, ale zestawy, które prezentuje są bardzo skuteczne i dają popalić! Mam nadzieję, że po drugiej ciąży mimo wszystko wróci do nagrywania.

3. Gymbreak, czyli o tym jak Kasia Kępka stała się fit


Zestawy prezentowane na kanale Gymbreak są bardzo dynamiczne i urozmaicone (nie spotkałam się jeszcze z klepaniem tego samego ćwiczenia przez pięć kolejnych minut). Instruktorami są trener personalny Szymon Gaś i uśmiechnięta Kasia Kępka (niegdyś znana głównie jako prezenterka telewizyjna), której metamorfoza powinna być wystarczającym powodem, by skusić się na ćwiczenia z tą fit parą.

Wielkie wow :)

4. Blogilates, czyli Cassey Ho


Cassey ma na swoim kanale ponad trzy miliony subskrypcji, a jej filmiki dotyczą nie tylko ćwiczeń, ale także porad odnośnie odżywiania (pokaże Wam także jak zrobić własny proteinowy batonik à la Quest Bar). Osobiście korzystam głównie z części dotyczącej ćwiczeń, gdyż Cassey ma wspaniałe zestawy pilatesowe (stworzyła swój własny program POP Pilates). Poza tym jest to bardzo pozytywna osoba i choć na początku rozentuzjazmowany okrzyk: Hi! Cassey here! może Was irytować, szybko się przyzwyczaicie.

Przy okazji zachęcam Was do obejrzenia wzruszającego filmiku autorstwa Cassey, który świetnie pokazuje nieustanną pogoń za idealną sylwetką, w której łatwo można zbłądzić. Pamiętajcie, to co pokazują w TV często mija się z prawdą, a przede wszystkim sobie macie się podobać!


 

5. Joanna Soh


Dobrze, ktoś powie, że Joanna jest szczupła i... tyle. Nie zapominajcie jednak, że w Azji panuje trochę inny kanon piękna i nie spotkałam się jeszcze z kanałem fitness Azjatki, która miałaby wrzeźbione ciało niczym Emily Skye czy Paige Hathaway (jeśli takie znacie, podzielcie się w komentarzach :)). Ćwiczenia, które proponuje Asia są bardzo dobre i myślę, że dziewczynom, które (naprawdę bezpodstawnie!) obawiają się rozrostu mięśni, przypadną one do gustu.

6. Rebecca Louise



Uwielbiam jej ćwiczenia i przez ostatnie kilka miesięcy najczęściej ćwiczyłam właśnie z nią. W swoim programie ma wiele fajnych zestawów np. Victoria Secret Angel Body (tak, tak też myślałam, że to ściema, ale sprawdzałam i faktycznie wiele ćwiczeń, które prezentuje wykonują sławne Aniołki VS), Miranda Kerr Butt Workouts czy Miley Cyrus Legs, ale również wiele dobrych ćwiczeń z ciężarkami. Aaa zapomniałabym, zawsze towarzyszy jej Alphie - piesek, którego widzicie na zdjęciu.

7. Kelsey Lee


Wraz z Rebeccą (tak, tej z małym pieskiem) ma wspólny kanał o nazwie XHIT Daily, na którym znajdziecie od groma ćwiczeń, z których również często korzystam. Szczególnie lubię jej zestaw z ciężarkami na mięśnie pleców, z którego wiele ćwiczeń wykonywałam niegdyś na siłowni. Oczywiście nie zapominajcie, że Kelsey, podobnie jak Rebecca ma swój własny kanał - trochę mniej popularny niż koleżanka (różnica subskrypcyjna jest olbrzymia), ale równie dobry. Uwielbiam pozytywną energię tych dziewczyn!

8. Tiffany Rothe Workouts


Pięć lat temu, kiedy cały mój wysiłek fizyczny ograniczał się do zrobienia sobie kanapki bądź ewentualnie wybrania się rowerem na krótką przejażdżkę, a świat fitnessu powoli zaczął się przede mną otwierać - trafiłam na kanał Tiffany Rothe. Tiffany była pierwszą trenerką, która sprawiła, że ruszyłam tyłek z kanapy i zaczęłam stopniowo wprowadzać aktywność fizyczną w swoje życie. Najpierw zaczynałam od piętnastu minut dziennie (większość jej zestawów trwa max 15 minut), a gdy zauważyłam, że moja kondycja zaczyna się poprawiać - po prostu zwiększałam dzienną dawkę zestawów. Dziś tylko sporadycznie wykonuję jej zestawy (najczęściej jest to 10 Minute Beautiful Booty Workout czy Booty Shaking Waist), ale dla tych którzy zaczynają swoją przygodę z fitnessem polecam jej kanał, gdyż ćwiczenia, które prezentuje są łatwe, przyjemne i urozmaicone, dzięki czemu nie zrazicie się na sam początek, a wysiłek fizyczny wejdzie Wam w krew ;)

Mam nadzieję, że któryś z kanałów fitness przypadnie Wam do gustu, a jeśli byłyście zagubione i nie wiedziałyście z kim warto ćwiczyć - post trochę rozjaśnił Wam sprawę :) Macie jakieś swoje propozycje kanałów? Piszcie, chętnie się dowiem!

sobota, 16 kwietnia 2016

Fitness twarzy, Kleopatra i złote 9

Ostatni post był o sposobach na zmarszczki doktora Murada - dziś kilka moich sposobów, które pozwolą zachować młody wygląd na dłużej i poprawią nie tylko kondycję skóry i samopoczucie, ale także m.in. wyostrzą owal twarzy, zniwelują obwisły podbródek, a nawet podniosą opadające powieki. Oczywiście mam na myśli coraz bardziej popularny fitness twarzy (czy jak kto woli - jogę twarzy), który w zamian za kilka minut codziennych ćwiczeń oferuje całkiem sporo, czy słusznie?


Fitness twarzy nie jest odkryciem XXI wieku, badacze twierdzą, że jego dobroczynne właściwości znała już Kleopatra, która dzięki kilku prostym ruchom utrzymywała swój podbródek w ryzach.


Zadziwiająca jest historia człowieka o imieniu Sanford, który w wieku pięćdziesięciu lat miał liczne zmarszczki. Postanowił się ich pozbyć, więc wymyślił 35 ćwiczeń i wykonywał je regularnie przed snem.  Efekty były piorunujące, a Sanford Bennett w wieku siedemdziesięciu lat wyglądał jak młody bóg. Swoje ćwiczenia opisał w książce pt. Ćwiczenie w łóżku.

Siedemdziesięcioletni Sanford (!)

Fitness twarzy jako uzupełnienie codziennej pielęgnacji jest dobrym pomysłem, ale Ci, którzy dopiero zaczynają z nim swoją przygodę, powinni zdać sobie sprawę z tego, że o ile ćwicząc mięśnie możemy zapobiec ich wiotczeniu i przez to np. nie dopuścić do nieestetycznego opadnięcia kącików ust czy policzków, o tyle nie możemy oczekiwać spektakularnych efektów w postaci braku jakichkolwiek zmarszczek wraz z upływem wieku... Wiele zależy od naszej mimiki i nikt nie jest w stanie całkowicie pozbyć się kurzych łapek, które uwidaczniają się podczas uśmiechu, ale wiecie co? Takie zmarszczki często dodają uroku i akurat tym nie powinniście się przejmować. Po krótkim wstępie czas przejść do rzeczy! Oto dziewięć ćwiczeń, które warto wykonywać codziennie przed aplikacją kremu:

  1. Unieś brwi wysoko i wytrzymaj pięć sekund, po czym rozluźnij mięśnie i zamknij na chwilę oczy.
  2. Kącik ust przyciągaj w bok (na początku jest to trudne, ale wkrótce nabierzesz wprawy i uda Ci się odizolować kącik tak, by poczuć jego drżenie podczas ruchu w bok) wolnym ruchem. Po każdym powtórzeniu rozluźnij mięśnie. Następnie spróbuj podciągnąć kącik do skroni.
  3. Złącz kciuki i umieść je (paznokciem do zębów - jakkolwiek dziwnie to brzmi ^^) między górną wargą a zębami i dociskając zgięty palec wskazujący, spróbuj unieruchomić górną wargę. Następnie spróbuj unieść mięśnie po obu stronach nosa (powinnaś czuć ruch mięśni pod palcami).
  4. Umieść kciuk i palec wskazujący jak w poprzednim ćwiczeniu, ale teraz unoś mięśnie policzkowe.
  5. Umieść wskazujące palce pod brwiami, pchnij do góry i powoli opuszczaj powieki (poczuj drżenie mięśni! Żegnaj luźna powieko!)
  6. Wolnym ruchem unoś dolną powiekę (na początku to ćwiczenie może sprawiać trudność, ale nie należy się zrażać!).
  7. Otwieraj usta jak do ziewania.
  8. Odchyl głowę do tyłu i uśmiechnij się zaciskając zęby.
  9. Opuszki palców umieść na linii włosów, pchnij do góry (przytrzymaj!) i spróbuj kilkoma wolnymi ruchami, stopniowo opuszczać brwi zamykając oczy.
Nie wykonujcie po kilkanaście powtórzeń tych ćwiczeń, wystarczy ich dosłownie kilka (ja robię zazwyczaj po 3, góra 4 powtórzenia). Kluczowa jest regularność wykonywania tych dziewięciu ruchów (najlepiej wykonywać je co najmniej 5 razy w tygodniu). Po ćwiczeniach nie zapomnijcie nałożyć nawilżającego kremu, najlepiej jeśli połączycie to z masażem wykonując ruchy jak na obrazku poniżej:



Obrazek pochodzi z opakowania olejku różanego Magic Rose firmy Evree, którego używam od dwóch miesięcy i jestem z niego bardzo zadowolona. Przede wszystkim świetnie nawilża skórę i niweluje przebarwienia, a cena nie jest wygórowana (30 złotych za 50 ml).

Ćwiczenia, które przedstawiłam Wam powyżej, to zestaw na mięśnie całej twarzy, ale jeśli macie jakieś inne propozycje - piszcie w komentarzach - chętnie się dowiem czegoś nowego i wprowadzę do codziennej rutyny :) Jeśli zastanawiałyście się, czy warto zawierzyć sposobom Kleopatry, nie wahajcie się, bo te kilka minut dziennie mogą sprawić cuda!

wtorek, 12 kwietnia 2016

Okiem dermatologa – dr Howard Murad

Nie tak dawno temu, wpadła mi w ręce niepozorna książka zatytułowana „Pozbądź się zmarszczek. Program dla każdego: 5 tygodni, 5 minut dziennie”. Jej autorem jest ceniony na świecie dermatolog, który opracował własną metodę poprawy kondycji skóry. Założył on markę kosmetyczną sygnowaną swoim nazwiskiem, której produkty możecie zobaczyć TUTAJ, a krótki artykuł o nim zamieszczony w Vanity Fair przeczytacie TU. Nie zaprezentuję Wam recenzji tej książki, ale opiszę jakich rzeczy się dowiedziałam i jakie wskazówki są dla mnie cenne. Przyznam, że nie zastosowałam się w stu procentach do zaleceń doktora Murada, ale uważam, iż chcąc cieszyć się piękną, gładką skórą, należy wprowadzić w życie przynajmniej kilka ważnych rad i zdać sobie sprawę z pewnych faktów, które nie dla wszystkich są oczywiste. Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam do lektury!

Dlaczego się starzejemy?

Nasza skóra starzeje się, ponieważ fibroblasty (najważniejsze komórki skóry właściwej), wraz z wiekiem, spowalniają swoją pracę, w związku z czym proces odnowy komórkowej słabnie. Włókna kolagenowe i elastynowe zaczynają niszczeć, a ilość kwasu hialuronowego drastycznie maleje co powoduje, że skóra nieestetycznie obwisa, marszczy się i ma tendencję do szorstkości.


Numerem jeden będącym totalnym niszczycielem kolagenu jest (niestety) słońce, a dokładniej, promienie UV. Rozróżnia się trzy rodzaje tych promieni:
UVA – posiadają najdłuższe fale, mogą wnikać aż do poziomu skóry właściwej; większość tych promieni przechodzi przez warstwę ozonu i niszczy naszą skórę; powodują zaczerwienienie przy dawce około tysiąca razy większej niż UVB; mogą być nawet bardziej niebezpieczne niż UVB;
UVB – średniej długości fale, w większości przefiltrowane przez ozon, to tzw. „promieniowanie oparzenia słonecznego”, ponieważ wywołują zaczerwienienie skóry, które pojawia się zazwyczaj dopiero po sześciu godzinach;
UVC – mają fale najkrótszej długości i są całkowicie pochłaniane przez warstwę ozonową, nie niszczą skóry.

Uwielbiam słońce i często przesiadywałam na balkonie z nosem w książce, ale dr Murad mówi słońcu stanowczo nie... Żeby chronić swoją skórę przed szkodliwymi promieniami UV należy zaopatrzyć się w filtr przeciwsłoneczny. Na sklepowych półkach mamy całą gamę SPFów od 15nastki, nawet do pięćdziesiątki. Co oznaczają magiczne liczby po skrócie sun protection factor? SPF jest miarą ochrony przed oparzeniem słonecznym, a cyfra wskazuje, ile razy dłużej można pozostać na słońcu niż normalnie bez oparzenia. SPF 15 oznacza, że jeśli normalnie skóra zaczerwienia się po dziesięciu minutach to, gdy  użyjemy kremu z filtrem, ten czas wydłuży się do 150 minut. Oblicza się to, mnożąc 10minut x 15 (wartość SPF). Oczywiście dr Murad radzi, by działanie filtra wspomóc odpowiednią suplementacją np. wyciągiem z granatu, gdyż ochrona będzie skuteczniejsza. Jeśli więc chcemy, by nasza skóra była jędrna, gładka i jasna (mam na myśli brak przebarwień) musimy zacząć używać krem z filtrem codziennie rano przed nałożeniem makijażu. Na zewnątrz robi się coraz ładniej, nie ma czasu do stracenia!


Papierosy – wróg numer dwa

To, że papierosy szkodzą zdrowiu, a co za tym idzie także skórze, jest powszechnie znane. Badania pokazują, że nałogowi palacze są prawie pięciokrotnie bardziej narażeni na pomarszczenie niż niepalący. Nikotyna wywołuje kurczenie się naczyń krwionośnych, co powoduje mniejszy dopływ tlenu do skóry. Ponadto palenie zwiększa wytwarzanie elastyny o około sto procent, ale ta nowa elastyna jest znacznie grubsza niż normalna. Charakterystyczne ściąganie ust podczas zaciągania się dymem, skraca kolagen w skórze i na twarzy pojawiają się zmarszczki palacza. Niestety nie napiszę Wam o tym, jak cudownie rzuciłam palenie, bo nigdy nie miałam z tym problemu, ale wiem, że zerwanie z nałogiem nie jest łatwą sprawą. Mam w rodzinie osobę, która przeszła na jasną stronę mocy i wielką w tym zasługę miał Desmoxan, który mogę polecić jako pierwszy krok w drodze po zdrowsze (i dłuższe!) życie.

Kiedyś, gdy jeszcze nie znano przykrych skutków palenia, papieros w dłoni był chic. Na zdjęciu piękna Rita Hayworth.

Wolne rodniki – złodzieje atomów

„Każda komórka organizmu wytrzymuje codziennie tysiące uderzeń wolnych rodników wytwarzanych przez swoją własną przemianę materii.”

Właściwie od tego powinnam zacząć, ponieważ wolne rodniki są wytwarzane przez wspomniane palenie, promieniowanie UV, stres, zanieczyszczenie środowiska, smog, a nawet niewłaściwe odżywianie. Oksydanty (wolne rodniki) zawierają niesparowane elektrony i dlatego podkradają elektrony innym cząsteczkom degradując DNA. Aby neutralizować wolne rodniki należy sięgać po antyoksydanty, którymi są między innymi:

  • Witamina E
  • Witamina C
  • Polifenole – substancje chemiczne pochodzenia roślinnego, w skład których wchodzą bardzo silne przeciwutleniacze (antyoksydanty) nazywane flawonoidami; produkty zawierające polifenole: zielona herbata, wyciąg z pestek winogron, wyciąg z granatu
  • Koenzym Q10 (ubichinon) – dr Murad poleca go głównie jako suplement
  • Oregano!
  • Kurkuma!  





Dwóch ostatnich przypraw nie żałujcie w codziennej diecie! Nie dość, że smakowo wzbogacają potrawy to w dodatku są wspaniałymi antyutleniaczami, a poza tym czyż nie wyglądają pięknie? :)

Istnieje jeszcze jeden czynnik, który wywiera wpływ na skórę. Kiedy kondycja psychiczna ulega pogorszeniu, jesteśmy stale niezadowoleni, martwimy się na zapas i denerwujemy każdą błahostką, cierpi na tym nie tylko nasza dusza, ale i cała skóra. Wiem, że czasem ciężko wygospodarować dla siebie chociaż godzinkę w ciągu dnia, ale uwierzcie mi – powinniście to robić, by regularnie rozładowywać napięcie, stres i nie dopuścić do sytuacji, gdy nasza dusza upomni się o swoje z zewnątrz. Warto pobiegać, wybrać się na rower czy poćwiczyć pilates, a potem zrobić sobie herbatę (koniecznie zieloną lub białą!) i usiąść na chwilę z dobrą książką, albo po prostu położyć się i cieszyć swoją chwilką w ciągu dnia. Jeśli macie dzieci, poproście męża/teściową/ mamę o to, by na dwie godzinki wyszli gdzieś z dziećmi (a może zapiszecie się wszyscy do rodzinnego fitness clubu? To świetne rozwiązanie, bo dbamy o zdrowie całej rodzinki).


10 FAKTÓW, o których być może nie wiedzieliście:

  1. Jednym z najważniejszych zabiegów, które powinniśmy wykonywać regularnie jest peeling
  2. Typ skóry może się zmieniać (wraz z wiekiem, w odpowiedzi na zmiany w środowisku zewnętrznym i ustroju wewnętrznym)
  3. Picie ogromnej ilości wody nie wystarczy, by być dobrze nawodnionym
  4. Rozmiar porów jest genetycznie uwarunkowany
  5. Naciąganie oczu nie stoi w czołówce czynników powodujących starzenie
  6. Krem aplikuje się zaraz po przetarciu twarzy tonikiem (nie należy czekać aż ten wyschnie)
  7. Kobiety są bardziej narażone na suchość skóry, gdyż mają mniej porów i gruczołów łojowych
  8. Skóra zaczyna się starzeć po 20 roku życia
  9. Każdy stan zapalny skóry wpływa negatywnie na jej strukturę, więc powoduje szybsze starzenie
  10. Przeforsowanie ciała zbytnim wysiłkiem fizycznym też powoduje zmiany starzeniowe

Kilka kosmetycznych perełek na koniec:

Perfecta robi bardzo dobre maski, te z serii na dobranoc są świetne! Kwasowa dermabrazja nie jest agresywna dla skóry.

Płyn micelarny i nawilżający krem Aqualia idealnie sprawdzi się dla wrażliwych skór

Krem nie ma ciężkiej konsystencji, dobrze i szybko się wchłania

Co sądzicie na temat zaleceń dra Murada? Może macie jakieś swoje sprawdzone sposoby zapobiegania zmarszczkom?

czwartek, 7 kwietnia 2016

Sześć rzeczy, które dramatycznie psują nasz wizerunek

Sklepowe półki i wieszaki uginają się pod niezliczoną ilością modnych ubrań, które aktualnie są must have i właściwie nie możesz przejść koło nich obojętnie, bo przecież nie chcesz być z modą na bakier. Dalej buty: sztyblety, lordsy, espadryle, rzymianki, a także torebki: ooo chanelka! modna przecież od tylu sezonów, więc przypominasz sobie, że przecież już ją masz. Wyjście z przyjaciółkami, kolacja z chłopakiem, zwykły wypad na miasto czy codzienna pielgrzymka na uczelnię, i niezliczone możliwości "sklejania" stylizacji z zakupionych już ubrań wprawiają Cię w dobry nastrój. Wiesz co założysz. Będziesz wyglądać świetnie. Już masz wychodzić, kiedy nagle zdajesz sobie sprawę, że Twoje włosy nie są zbyt świeże, ale jest już za późno, by je umyć... Spryskujesz je więc niedbale suchym szamponem licząc, że uzyskasz efekt godny Jean Louise David. Łapiesz w biegu torebkę i z prędkością rakiety zmierzasz na przystanek. Trzymając się uchwytu w tramwaju rzucasz krótkie spojrzenie swoim dłoniom. Manicure już dawno ma za sobą dni swojej świetności... Te dwie rzeczy (mam na myśli nieświeże włosy i naganny wygląd paznokci) są w stanie zepsuć Ci humor. Tak, masz zepsuty humor i choć jesteś supermodnie ubrana, czujesz się niepewnie... Jest takich sześć rzeczy, które, jeśli ich nie dopilnujesz, zepsują Twój świetny wygląd i naprawdę nieważne, że masz najmodniejszy trencz i balerinki z Baldowskiego. Nic Cię nie usprawiedliwia, serio.

1. TŁUSTE WŁOSY

W zasadzie nie ma potrzeby przekonywać kogokolwiek, że nieświeże włosy wyglądają fatalnie. Wiadomo, z grzywką jest o tyle kłopotliwie, że np. podczas upalnych dni może się ona stłuścić w ciągu godziny... sama grzywki nie mam, ale pewnie jeślibym taką kiedyś zrobiła, w torebce oprócz szminki ochronnej i okularów przeciwsłonecznych znalazłby się suchy szampon (wersja podróżna - po co zajmować miejsce dużym pojemnikiem). Myję włosy praktycznie codziennie i nie sprawia mi to kłopotu i choć zdarza się, że wyglądają w porządku podczas wieczornej toalety, wiem, że gdy zdecyduję się ich nie myć, rano będę żałować. Cóż, każdy najlepiej zna swoje włosy.



 2. NIEZADBANE PAZNOKCIE

Zadbane paznokcie to niekoniecznie te prosto z salonu kosmetycznego (nie każda lubi i nie wszystkie na to stać), mogą to być np. ładnie spiłowane, krótsze paznokcie pomalowane odżywką - kwestia gustu. Jednak kiedy paznokieć przypomina starą ścianę obłażącą z tapety, albo skórki próbują za wszelką cenę zarosnąć płytkę, czy też hybryda piękna, ale białe, suche skórki psują efekt, nasz wygląd nieco na tym cierpi. Dłonie to część ciała, na którą zwraca się uwagę, a jeśli chodzi o facetów - wierzcie mi - nie jest im to obojętne, a nawet może zniechęcić (znam taki przypadek). Oczywiście temat tyczy się również paznokci w stopach.



3. SKULKOWANE/ZMECHACONE UBRANIA

Przyznajcie się, zdarza Wam się wyjść w lekko zmechaconym sweterku, bo zapomniałyście go wygolić? Mi się zdarzało i gdy zainwestowałam w dobrą golarkę do swetrów odkryłam, że te puchate potworki są w głębi swojej puchatości całkiem ładne i nie miałam powodu by się do nich zrażać (i to przez swoje lenistwo!) Teraz nie jestem w stanie zrozumieć motywacji osoby, która zakłada np. coś takiego:

Zdjęcie pożyczone z: zapomnianejpracowni

i liczy, że naprawdę nikt tego nie zauważy (a może wcale na to nie liczy?). Nieestetyczne kulki na ubraniach to największa zmora, ale do pokonania. Żyletki nie zawsze się sprawdzają. Osobiście preferuję golarki elektryczne, a tą z ELESKO mogę śmiało polecić.





4. RATUNKU, KOT! CZYLI SIERŚĆ, KTÓRA PRZYKLEJA SIĘ DO UBRAŃ

Sierść naszych kochanych zwierzaków (mam na myśli także psy) ma taką magiczną właściwość pojawiania się na naszych ubraniach w momencie wyjścia z domu... Piesio ocierający się o nasze cygaretki, czy kot wskakujący na kolana, to zjawiska chyba każdemu dobrze znane i zdecydowanie nielubiane. Najlepszym rozwiązaniem jest noszenie ze sobą rolki do ubrań, albo po prostu oczyszczanie np. płaszcza regularnie i dbanie o minimalny kontakt ze swoim pupilem przed wyjściem (jeśli zrekompensujecie mu to dobrą szynką lub długim, wieczornym głaskaniem, nie powinien mieć Wam tego za złe). Włosy, szczególnie na ubraniach eleganckich wyglądają źle, nieestetycznie. Unikajmy tego!

Ach to hipnotyzujące spojrzenie!

5. BRUDNE BUTY

Ubłocone, skurzone, nieimpregnowane buty to chyba jedna z najgorszych, najbardziej karygodnych rzeczy. Opowiem Wam coś: kiedyś szłam sobie ulicą i spoglądam przed siebie, a tam całkiem fajnie ubrana dziewczyna. Oczy wędrują do butów i cały zachwyt mija. Ubłocone, szare, upiornie ubłocone! Paskudne buciska! Zaraz, zaraz... czyżby... tak! To te buty z Lasockiego, które właśnie mam na nogach. CZARNE buty... Możesz mieć fajne buty, mogą być nawet z Moschino, Hilfigera, ale jeśli ich od czasu do czasu nie umyjesz, może nawet nie być widać, że to porządne obuwie, a nie wspomnę już o wpływie na Twój wizerunek.

Te buty ewidentnie potrzebują mokrej szmatki!

6. WYSTAJĄCE NITKI

Może owe nitki nie psują dramatycznie naszego wyglądu, ale na pewno irytują. Kiedy widzę taką nitkę na rękawie płaszcza, a właśnie jestem w drodze (i nie mam przy sobie nożyczek), mam pewne, że dopóki jej nie utnę będę próbowała ją bezskutecznie przygładzić, co dodatkowo wprawi mnie w konsternację. Staram się na bieżąco przepatrywać ubrania w poszukiwaniu złośliwych nitek, ale niestety zdarza się, że intruz pojawia się znikąd w momencie przekroczenia progu domu. Ważne, by się nie poddawać!





A Wy co sądzicie na ten temat? Może macie własne propozycje?

niedziela, 3 kwietnia 2016

Rynek 19

Są takie miejsca, do których się wraca, szczególnie, jeśli można tam nie tylko posmakować przepysznych dań, ale również nacieszyć oko harmonijnym, niecodziennym wystrojem. Takim magicznym miejscem jest Rynek 19 Bistro&Delikatesy - przepiękna restauracja z duszą i bardzo miłą obsługą. Mieści się ona na żywieckim rynku, obok Mydlarni u Franciszka. Należę do osób uwielbiających nowe smaki i klimatyczne miejsca, a sobotnie, słoneczne popołudnie stwarzało wprost wymarzone warunki na spacer zwieńczony smakowitym posiłkiem w gronie najbliższych. Uwielbiam makaronowe dania pod wszelką postacią, ale tagliatelle z pesto jest chyba moim ulubionym, a z cienkimi plasterkami rostbefu, pomidorkami koktajlowymi i rozpływającym się w ustach serkiem pleśniowym - komponowało się idealnie. Jako wielki łasuch nie mogłam odmówić sobie deseru, dlatego zamówiłam szarlotkę z lodami i bitą śmietaną. Jeśli będziecie kiedyś przejazdem w Żywcu, naprawdę warto wstąpić do tej restauracji.


Masełko czosnkowe
Poczęstunek







Tagliatelle z płatkami rostbefu, serkiem pleśniowym i zielonym pesto

Puchar lodowy tiramisu

Brownie

Charlotta


Beza Pavlova na wynos :)