środa, 13 lipca 2016

"Podróżnik" dla niepodróżujących: Bella Italia!

Tak... wreszcie nadszedł ten czas, gdy dni są długie, noce przyjemnie ciepłe, lody kupione w drewnianej, klimatycznej budce smakują wyśmienicie, a na ulicach spotyka się gromadki sympatycznych turystów z aparatami przewieszonymi przez opaloną szyję. Serwery Facebooka grzeją się do czerwoności z powodu niezliczonej ilości zdjęć z wakacji, bo przecież trzeba pokazać wszystkim co, gdzie i kiedy. Nie próbuję nikogo wartościować, wrzucić zdjęcie z urlopu na Krecie, ot, fajna rzecz, tylko szkoda, że ludzie nie potrafią cieszyć się wolnymi dniami bez odwiecznego przyjaciela, jakim jest Internet. Przewijasz nowe wydarzenia na FB, przeglądasz Instagram i po piętnastym albumie zdjęć z Bułgarii postanawiasz wyskoczyć przez okno, bo jedyne co Cię czeka w te wakacje, to: a) siedzenie w domu i robienie dokładnie tego samego, co rok, dwa, trzy lata wcześniej b) praca, praca, praca, bo nie jesteś w gronie szczęśliwców zwanych nauczycielami. Oczywiście żartuję :) Niestety bywa tak, że czasem nie możemy sobie pozwolić na wyjazd z powodów finansowych lub nie dostaniemy po prostu urlopu, i to nie jest koniec świata, naprawdę, w przyszłym roku na pewno się uda i z uśmiechem na twarzy będziecie wspominać czas, gdy z głową pełną czarnych myśli, przeklinaliście swoją sytuację. Nawet jeśli do przyszłych wakacji zostało sporo czasu (w myśl zasad buddyzmu, żyje się teraźniejszością, a już wybieganie rok w przód to przegięcie), warto zastanowić się gdzie chcielibyśmy udać się w podróż. Dzisiejszym kierunkiem są Włochy. Jeśli chcecie zaznać cząstki tego pięknego kraju i wczuć się w jego klimat, zapraszam do wspólnej podróży.


Żeby bardziej "wejść" w klimat włoskiej kawiarenki czy trattorii, proponuję włączyć odpowiednią muzykę: Volare Deana Martina (jasne, po angielsku, ale to włoska ballada, a sam Dean ma włoskie korzenie), Volare Domenico Modugno, playlista rodem z włoskiej cafe, a może kolacja w trattorii?

Włochy na talerzu

Pierwsza myśl, gdy przeczytaliście "Włochy na talerzu"? Oczywiście, że makaron :) uwielbiam włoską kuchnię, a pastę mogłabym jeść codziennie. Do pracy bardzo często zabieram pudełeczko makaronu z jakimś sosem. Włochy słyną z produkcji makaronów pod różną postacią, najlepszy moim zdaniem jest makaron tagliatelle (cienkie wstążki), pappardelle (szersze wstążki) i penne (rurki). Kuchnia śródziemnomorska jest zdrowa i stanowi świetną alternatywę, jeśli Twoja dieta w większości składa się z potraw opartych na tłuszczach zwierzęcych. 



Jednym z dań, za którym szaleję, jest lasagne, szczególnie te ze szpinakiem. Mimo, że nie jest to danie fit (jeśli mamy na myśli tylko i wyłącznie kalorie), ale to na pewno lżejsza alternatywa dla standardowej wersji z mięsem mielonym. 

Przepis na lasagne ze szpinakiem i pomidorami (z kuchni Lidla)
Przepis na lasagne z mięsem mielonym (Winiary)


Oto trzy kolejne produkty, które kojarzą się z Włochami:



Pesto alla genovese to zielona pasta (jako farsz, nie pasta :)), która wyśmienicie smakuje z makaronem i chlebem. Na chlebie świetnie komponuje się z szynką parmeńską (prosciutto), rukolą i suszonymi pomidorami. Cena pesto w supermarketach jest zróżnicowana, a jakość nie zawsze zadowala, jednak można je samemu przygotować w domu. Przepis jest naprawdę prosty i nie wymaga ponadprzeciętnego talentu kulinarnego. Oprócz pesto zielonego, istnieje też pesto alla siciliana zawierające suszone pomidory.

sobota, 25 czerwca 2016

Rozciąganie. Dlaczego jest takie ważne?

Jeszcze dwa lata temu, rozciąganie kojarzyło mi się z przykrym, bolesnym obowiązkiem, który trzeba odbębnić po treningu, najszybciej jak się da. Zazwyczaj przychodziły mi na myśl odległe, ale jakże pamiętne lekcje wychowania fizycznego w szkole: rozciąganie przy drabinkach i stresujące testy poziomu rozciągnięcia... brrrr! Moje podejście do stretchingu diametralnie się zmieniło, zrozumiałam bowiem, że to nieodłączny element treningu, którego nie można lekceważyć. Jasne, początki są ciężkie - wiem coś o tym, ponieważ sama byłam bardzo nierozciągnięta, a dojście do poziomu rozciągnięcia przeciętnego człowieka, kosztowało mnie kilkanaście sesji stretchingowych. Po tym czasie, zaczęłam czerpać prawdziwą przyjemność z trwania w pozycjach rozciągających. Stretching pozwala się wyciszyć i uwolnić napięcie z mięśni, poprawia krążenie i oczywiście zwiększa zakres ruchów. Zacznijmy od początku...


Typy rozciągania

Kiedy czeka nas porządny wycisk na siłowni, jazda rowerem, bieganie czy fitness, musimy przygotować mięśnie do pracy, "obudzić je" i rozgrzać, by trening był bardziej wydajny i skuteczny - w tym celu stosuje się krótkie rozciąganie dynamiczne. Rozciąganie dynamiczne to seria ćwiczeń rozciągających takich jak np. wymachy jednej nogi w przód czy pulsacyjne skłony. W rozciąganiu statycznym, w przeciwieństwie do dynamicznego, pozycje są przytrzymywane co najmniej 15 sekund i pogłębiane z każdym wydechem. Ten typ rozciągania stosuje się po treningu i nie należy go omijać, chociażby dlatego, iż zmniejsza ryzyko zakwasów.

Na tej stronie znajdziecie masę pozycji rozciągających na każdą partię ciała.


Dlaczego należy się rozciągać?

Zapewne widzieliście kiedyś starszą osobę, która nie potrafi schylić się, by założyć buty. Jak myślicie, czym to jest spowodowane? Wykluczmy oczywiście wszelkiego rodzaju zwyrodnienia i choroby przewlekłe. Dla większości z Was to, co teraz napiszę będzie szalone, ale naprawdę - uważam, że niedołężność w wieku podeszłym jest w dużej mierze spowodowana brakiem odpowiedniej ruchomości stawów. Głęboko wierzę w to, iż treningi i (przede wszystkim) rozciąganie, uczynią moje emeryckie życie, lepszym. Jeśli chcecie być sprawni na starość i podnieść jakość swojego życia, nie pozostaje Wam nic innego, jak wdrożyć stretching do codziennych treningów. Jak już wcześniej wspomniałam, rozciąganie pozwala się wyciszyć, "uspokoić" rozgrzane do czerwoności mięśnie (jeśli np. tak jak ja dziś, robiłyście nogi i pośladki), rozluźnić je oraz usprawnia krążenie, co jest szczególnie ważne, jeśli masz z nim problem, tak jak ja. Ponadto rozciąganie mięśni świetnie wpływa na sylwetkę, czyniąc ją smuklejszą.  Dla tych, do których powyższe argumenty nie przemówiły, mam jeszcze jeden... Regularne rozciąganie na pewno pozytywnie wpłynie na Wasze życie seksualne.

wtorek, 24 maja 2016

Gdy zaczynamy ćwiczyć, czyli... Najczęściej popełniane błędy

Masz już dość wałeczka wylewającego się ze spodni, sflaczałych ramion czy zbyt masywnych łydek, więc bierzesz się do roboty. Masz nadzieję spalić kilka zbędnych kilogramów przed sierpniowym urlopem na Mazurach. W wyszukiwarkę wbijasz adres Youtube i szukasz pierwszych lepszych ćwiczeń, które prowadzi sympatyczna, ładna i szczupła instruktorka, w końcu na kimś trzeba się wzorować. Gdy zaczynamy swą przygodę ze sportem, zazwyczaj mamy pustkę w głowie, to normalne, pamiętam swoje trudne początki. Jakie błędy najczęściej popełniamy? Oto czołowa ósemka:


1. Nie ćwiczymy wszystkich partii mięśni


Żeby nasza sylwetka wyglądała proporcjonalnie, należy trenować wszystkie partie ciała. Zazwyczaj słyszę od dziewczyn, że wykonują zestawy tylko na brzuch albo tylko na tyłek. Powodem tego podejścia jest albo strach przed rozrostem np. mięśni barków albo przekonanie, że kobieta nie musi ćwiczyć mięśni klatki piersiowej, ramion czy nóg. Jest to błędne przekonanie i niewiele kobiet zdaje sobie sprawę z tego, iż ćwiczenia znienawidzonej klaty, świetnie wpływają na ujędrnienie i uniesienie biustu. Jeśli nie chcecie, nie musicie robić splita (trening dzielony - nie ćwiczysz wszystkich partii mięśni na raz) czy FBW (full body workout - trening całego ciała), trening z własnym ciężarem podczas wykonywania pilatesu jest świetną alternatywą. Ważne, abyście wybrały coś, co będziecie chętnie ćwiczyć. 


2. Zaczynamy robić brzuszki, by spalić zimową oponkę


To chyba jasne, że robiąc brzuszki wzmacniamy mięśnie, które gdzieś tam sobie pod warstwą tłuszczyku istnieją i pokażą się dopiero, gdy ten tłuszczyk zniknie. Żeby spalić przysłowiową oponkę należy wykonywać, uwaga, niekoniecznie interwały! Udowodniono, że ćwiczenia siłowe z obciążeniem są znakomitym sposobem na podkręcenie metabolizmu, bo o to właśnie chodzi. Oprócz ćwiczeń, 90% to zbilansowana dieta z uciętymi kaloriami, każdego dnia jemy jakieś 300 kcal mniej. Pisałam, spalić oponkę, ale w praktyce ćwiczenia po prostu zwiększają naszą przemianę materii.


3. Myślimy, że istnieją sposoby na spalenie tłuszczu z konkretnej partii ciała


Nie istnieje ani dieta ani ćwiczenia, które spaliłyby tłuszcz z konkretnej partii ciała np. brzucha. Tak, wiem, na tym zazwyczaj najbardziej Wam zależy, ale niestety odtłuszczenie następuje w miarę równomiernie, jasne, są miejsca, z których tłuszczyk schodzi lepiej lub gorzej, ale żeby pochwalić się płaskim brzuszkiem, zgrabnymi pośladkami czy szczupłymi udami, należy trochę obciąć dzienne zapotrzebowanie kaloryczne i dołożyć ćwiczenia - tłuszcz będzie powoli odpuszczał. Pod warunkiem, że oczywiście nie będziecie się oszukiwać :)

piątek, 13 maja 2016

Pięć dobrych filmów na piątkowy wieczór

Ten tydzień minął mi naprawdę szybko. Kartki kalendarza nieubłaganie fruną na podłogę, a ja nic a nic nie mogę z tym zrobić. W radiu i telewizji, okej... w telewizji śniadaniowej, bo włączyłam telewizor tylko do posiłku (zaraz, zaraz... kto twierdzi, że nie powinno się jadać przy jednookim potworze?) trąbią dziś o piątku trzynastego. Osobiście nie dyskryminuję biednego piątku z powodu niefortunnego zbiegu okoliczności, który w całym swoim majestacie sprawił, że tak akurat wypadło i naprawdę nie mam zupełnie nic przeciwko czarnym kotom, ba! Czarne koty są cool, moja Babcia miała czarnego, perskiego kota, Sabrina miała czarnego kota, Holly Golightly miała czarnego kota... Dobra, macie rację, Holly tak naprawdę miała rudą kotkę, trochę się zapomniałam. Wiem, iż nie wszyscy zaczynają dziś weekend, ale dla tych którzy spędzają piątkowy wieczór w domu, mam do polecenia kilka filmów. Nie obiecuję, że Wam się spodobają, bo zdaję sobie sprawę jak wielka przepaść może dzielić nasze gusta filmowe, ale żywię nadzieję, że krótki opis każdego z nich pomoże Wam wybrać coś dla siebie. Zainteresowanych zapraszam do lektury.

1. Sils Maria 

Na film z udziałem Juliette Binoche, Kristen Stewart i Chloe Grace Moretz, trafiłam kilka dni temu, gdy przerzucałam kanały w poszukiwaniu czegoś, co umili mi prasowanie. Z powodu Kristen Stewart, za którą, tak między nami, nie przepadałam, miałam wątpliwości czy aby na pewno ten film mi się spodoba. Nie uwierzycie jak bardzo zaskoczył mnie poziom gry aktorskiej "Belli". W jednej z recenzji, jak ktoś słusznie zauważył, Kristen przyćmiewa utalentowaną Juliett. Stewart została wyróżniona Cezarem dla najlepszej aktorki drugoplanowej co wcale mnie nie dziwi. Zagrała rewelacyjnie i zmieniłam o niej zdanie. 


Sils Maria to film o godzeniu się z upływającym czasem, ale także o poznawaniu siebie wciąż na nowo. Główna bohaterka - Maria Enders - zostaje poproszona o zagranie roli starszej, odrzuconej kobiety w spektaklu, w którym dwadzieścia lat temu wcieliła się w młodziutką uwodzicielkę...

W filmie pokazane są cudne, górskie krajobrazy, które wprost zapierają dech w piersiach (z tego względu proponuję obejrzeć na większym ekranie). Dużo jest w tej produkcji magii i ciężko mi to wytłumaczyć, bo film nie powala na kolana, jeśli chodzi o tempo akcji. Jest to bardziej kino refleksyjne, dla osób, które lubią podumać i podziwiają nie samą produkcję jako całość, ale przede wszystkim jej elementy.

2. W nowym zwierciadle: Wakacje


Zaczęłam sentymentalnie, teraz skoczmy w komedię. Pamiętacie Griswoldów i ich niefortunne wpadki? Jeśli jeszcze nie widzieliście, a macie ochotę na dobrą śmiechówkę, polecam wakacje Griswoldów w nowej odsłonie. Christina Applegate jest przezabawna i naprawdę uśmiałam się oglądając tą komedię. Jeśli lubicie poprzednie części, ta również powinna Wam przypaść do gustu, a jeśli nie znacie cyklu filmów o pechowej rodzince, odsyłam do starszych produkcji.

czwartek, 12 maja 2016

Rzeczy, które warto zrobić zanim zaśniesz

O tym jak ważny jest sen dla organizmu wie każdy, jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, iż przespanie siedmiu godzin wcale nie oznacza, że powinniśmy czuć się zregenerowani i w stu procentach gotowi na wyzwania, które stawia nam nowy dzień. Koszmary, częste przebudzanie się w środku nocy, dręczące myśli niepozwalające zasnąć mimo potwornego zmęczenia, a także irytujące napięcie mięśni (często mięśni twarzy, co doprowadza do bólu głowy) obniżają jakość snu i w efekcie rano czujemy się tak "świetnie", że najlepiej w ogóle nie wychodzilibyśmy z łóżka. Nie ma nic gorszego niż kiepski humor u progu nowego dnia, tym bardziej, jeśli czeka nas ciężki dzień w pracy, na uczelni czy mamy mnóstwo obowiązków w domu. Przez pewien czas miałam problemy z zasypianiem, ale ponieważ nie chciałam faszerować się tabletkami, postanowiłam rozwiązać problem inaczej. Oto rzeczy, które warto zrobić przed snem:

1. Zrób porządek na biurku

Albert Einstein był geniuszem, ale zapomnij o jego słynnym cytacie: Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, czego oznaką jest puste biurko? (przynajmniej w tej kwestii). Porządek na biurku czy stoliku zawsze będzie dobrze świadczył o właścicielu. W moim pokoju stoi dość duże biurko i przed snem (jeśli nie zrobiłam tego wcześniej) sprzątam porozrzucane przedmioty takie jak długopisy, kalendarz, pomadkę ochronną, kartki z zapiskami czy szklankę po herbacie. Wierzcie mi, że zdecydowanie przyjemniej jest zasypiać z myślą, że gdy rano się obudzimy, zastaniemy biurko gotowe do pracy.



2. Poćwicz jogę

Dzięki wieczornej sesji jogi nie tylko nakręcisz swój metabolizm, zwiększysz sprawność i gibkość, ale także wyciszysz się i zrelaksujesz. Po ciężkim dniu, szczególnie jeśli jego większość spędzasz siedząc, joga jest lekarstwem na zastane, pospinane mięśnie. Jeśli nigdy nie miałaś do czynienia z jogą, możesz wykonać chociaż kilka prostych pozycji jak tadasana (pozycja góry), pozycja psa z głową w dół czy balasana (pozycja dziecka). Jeśli jednak masz ochotę na dłuższą sesję, polecam ten kanał na YouTube - ćwiczenia są stare, ale instruktorzy świetnie je prowadzą, a zestawy są bardzo przyjemne, na pewno znajdziecie coś dla siebie, gdyż filmików jest od groma.



3. Wypij szklankę wody z cytryną i miodem

Cytryna ma właściwości oczyszczające organizm z toksyn, a miód, oprócz swoich wielu dobroczynnych właściwości, koi nerwy. Zazwyczaj jedną łyżeczkę miodu i soku, z mniej więcej połówki cytryny, zalewam przegotowaną, w połowie gorącą wodą oraz chłodną mineralną. Przyzwyczaiłam się do picia tego napoju na ciepło, połączenie cytryny z miodem niezbyt mi smakuje w zimnej wodzie mineralnej. Wbrew wszelkim poradnikom, szklanka mleka przed snem przegrywa z kretesem (przynajmniej dla mnie). Starajcie się też nie pić przed snem herbat (nawet tych zielonych!), gdyż zawierają pobudzającą teinę.


sobota, 7 maja 2016

Kawę, poproszę!

Długie weekendy mają to do siebie, że zazwyczaj są niewystarczająco długie, by nie mieć ochoty na jeszcze jeden dzień wolnego. Po weekendzie majowym czułam się tak rozleniwiona, że naprawdę trudno mi było powrócić do normalnego życia, wkręcić się w wir obowiązków i codziennej rutyny. Mimo że, cztery słoneczne, majowe dni bezpowrotnie minęły, w głowie pozostały piękne wspomnienia, które wywołują uśmiech na twarzy. W sobotę w Krakowie było bardzo słonecznie, ale chłodne powietrze sprawiło, że temperatura odczuwalna była niższa. Jestem strasznym zmarzluchem i potrafię siedzieć opatulona w koc i z kubkiem gorącej herbaty nawet, gdy termometr wskazuje 19 stopni w cieniu (sytuacja z dnia dzisiejszego), dlatego na klasyczny trencz narzuciłam etniczne poncho. Pomyślałam, że to może wyglądać oryginalnie, a przy okazji świetnie ochroni mnie przed wiatrem. Jak Wam się podoba to połączenie?
 


Od czterech miesięcy królują u mnie czerwone paznokcie, klasyka!

Przepis na francuski szyk? Paski oczywiście!
Nie wiedziałam, że moje włosy są w słońcu rudawe :D
Powiało sceną z Gladiatora :D Ach jaki to był piękny czas :) Majówko, wróć!
Polecam ciasta z cukierni Zaborowscy, są przepyszne.
 Poncho: Medicine
 Trencz: Stradivarius
 Mokasyny: Lasocki
 Spodnie: BigStar
 Torebka: TMC Galeria, skóra licowa
 Bluzka: Reserved
 Zegarek: Swatch

Ostatnio miałam okazję przeczytać bardzo ciekawe felietony Jerzego Pilcha. Nie przepadałam za tym pisarzem, co nie jest do końca uzasadnione, ponieważ przeczytałam tylko jedną jego książkę (choć jego dorobek liczy ponad 20 dzieł), ale przyznam, że trochę się do niego przekonałam. Pisarz bardzo sprawnie i z wrodzoną lekkością bawi się językiem, a dzięki poetyckiemu stylowi, często nobilituje wydarzenia błahe i banalne. Jego felietony są ciekawe właśnie za sprawą niezwykłego przedstawiania rzeczywistości, gdzie najczęściej z pozoru zwykłe zjawisko, staje się doskonałym materiałem na trzymające w napięciu opowiadanie. Lektura jego felietonów to niezła gratka dla czytelników szukających łatwych, nieskomplikowanych tekstów rozrywkowych, gdyż mimo barokowego stylu, autor nie gubi wątku, co jest częstym problemem artykułów złożonych językiem kwiecistym. Wybrane felietony znajdziecie na tej stronie. Szczególnie polecam lekturę Butów wypastowanych, której pointa totalnie mnie zaskoczyła.



Jeśli szukacie idealnej torebki, a chciałybyście zainwestować w porządną rzecz, która będzie Wam służyć długie lata, polecam TMC Galerię. Jeśli mieszkacie w Zakopanym możecie odwiedzić Gubałówkę - tam bowiem sprzedawane są skórzane wyroby stacjonarnie. Póki co w swoim posiadaniu mam z ich sklepu tylko jedną torebkę, ale jestem z niej bardzo zadowolona. Ma porządne wykończenie, piękny fason, nóżki na spodzie i co najważniejsze jest naprawdę tania jak na skórzaną torebkę. Za swoją dałam 220 złotych, a w regularnej cenie widziałam ją za ponad 300.

Są różne kolory modelu, który posiadam, a oprócz tego wiele innych, pięknych torebek.

Ja uciekam na urodzinowego grilla, tymczasem Wam życzę przyjemnego weekendu!

piątek, 29 kwietnia 2016

Być fit, czyli fitspiracje

Bycie fit to nie taka łatwa sprawa, nie wystarczy sięgnąć od czasu do czasu po Thermline czy przejść się na zajęcia Zumby z koleżanką. Bycie fit to przede wszystkim stan umysłu i styl życia. Bardzo nie lubię określenia dieta, bo kojarzy się ona zazwyczaj z określonymi, restrykcyjnymi nawykami żywieniowymi i wiecznym odmawianiem sobie czegoś. Mamy dietę kopenhaską (swoją drogą bardzo wyniszczającą organizm, i dla zdesperowanych osób chcących zrzucić kilka kilogramów np. przed ślubem), dietę Dukana opierającą się na pokarmach białkowych, czy popularną ostatnio dietę paleo, która jak sama nazwa mówi, zachęca, by przejąć kulturę jedzenia od naszych przodków. Należę do osób kochających jedzenie (najczęściej po większych świętach zdarza mi się wpaść w manię jedzenia, oczywiście znajomość mojego ciała pozwala mi szybko powrócić do zdrowych nawyków), więc wiem jak trudno czasem powiedzieć sobie dość. Chcecie schudnąć, bo rzucił Was chłopak? Chcecie zrzucić kilka kilogramów przed weselem? Chcecie mieć boskie ciało do lata, by w słonecznej Bułgarii móc włożyć ten śliczny błękitny, mocno wycięty strój? Wiecie co? Każdy powód jest dobry, by zacząć ćwiczyć. Ja zaczęłam trenować ucząc się do matury, przede wszystkim dla relaksu, ale czułam także, że potrzebuję większej zmiany w swoim życiu, nauka do matury, której świetny wynik umożliwi mi podjęcie wymarzonych studiów, była świetnym bodźcem. Nie mam zamiaru owijać w bawełnę i mówić Ci, że do wakacji będziesz wyglądać tak:

Cath Bastien - jedna z gwiazd Gymsharka, dziewczyna Marca Fitta
...ale jeśli dziś nie weźmiesz się za siebie, to w przyszłym roku nadal będziesz dokładnie w tym samym miejscu, w jakim znajdujesz się dziś. Weź sobie do serca piękny aforyzm Earl`a Nightingale`a: Nie pozwól obawie o to, ile zajmie osiągnięcie czegoś, przeszkodzić Ci w robieniu tego. Czas i tak upłynie, a możemy równie dobrze wykorzystać go w najlepszy możliwy sposób.

Nie myśl o tym, że nie dasz rady wytrwać w postanowieniach, pomyśl, jak wiele możesz zyskać zmieniając w ten sposób swoje życie: Twoja pewność siebie wzrośnie, samoocena pójdzie w górę i zaczniesz o siebie bardziej dbać (potwierdzone "klinicznie" na grupie moich znajomych ;)), nie mówiąc już o tym, że nie będziesz chciała jak najszybciej wyjść z przymierzalni (chociaż te lustra i oświetlenie zazwyczaj sprawiają, że wyglądamy po prostu źle...). Po ciężkim dniu spędzonym za biurkiem, aż miło zrelaksować się wykonując kilka pozycji jogi czy ćwicząc swoje ulubione zestawy z YouTube. Jak zacząć? Od zaraz, odstaw tą Colę! Dla mnie najtrudniejsze było nauczenie się reakcji swojego ciała na różne pokarmy, nie wiedziałam ile i co mogę zjeść, by nie zaważyło to ani na wadze ani na zdrowiu. Kilka moich wskazówek na sam początek:

1. Chipsy, paluszki, chrupki kukurydziane o smaku toffi czy popcorn (szczególnie maślany - wiem, jest boski) należy odstawić, bo nawet jeśli nie spowodują dodatkowego kilograma, wpłyną na kondycję skóry, psychikę i zdrowie w ogóle. Jasne, od czasu do czasu możesz podkraść kilka chipsów na przyjęciu, ale jeśli o mnie chodzi, tego typu produktów unikam jak ognia! Twoje sumienie i Twoje ciało.
2. Ciasto, czekolada, lody (wyszły nowe Magnum, wiedziałaś? ;p) - to tzw. problematyczne produkty, z których ciężko zrezygnować. Co tu dużo mówić, poznaj swoje ciało i dowiedz się jak mała ilość lodów raz w tygodniu wpływa na Twoją sylwetkę. Ze swojego doświadczenie wiem, że niewielkie ilości słodkiego zazwyczaj mi nie szkodzą, ale staram się ograniczać spożycie czekolady głównie z powodu cery.
3. Białe pieczywo - uwielbiam białe pieczywo, szczególnie z piersią z kurczaka i suszonymi pomidorami! Właśnie, jeść czy nie jeść? Otóż ja mówię: jeść w małych ilościach, ale starać się sięgać po wartościowy, pełnoziarnisty chleb.
4. Słodkie napoje, gazowane, soczki "100%" i inne tego typu oszukaństwa - już od bardzo, bardzo dawna nie sięgam po tego typu napoje. Odzwyczaiłam się od chemicznego smaku i są dla mnie po prostu nie dobre, okej, okej... Witaminkę czasem wypiję, ale tylko jeśli cały dzień jestem w rozjazdach i nie mogę zrobić sobie soku sama. Co możecie pić bezkarnie? Wodę, herbaty zielone, białe, czerwone, czystki, zioła, nawet herbatki owocowe czy kawę zbożową. Co do zwykłej kawy się nie wypowiem, bo sama takiej nie piję, czasem tylko rozpuszczalną z małą ilością mleka, przez wzgląd na cerę, jednak dopóki do obiadu nie pijecie Coli, a do kolacji Fanty, jest w porządku.
* Wiadomo, czasem można sobie pozwolić, wyznaję zasadę, że życie jest jedno.
5. Masło - nie sądzę, by niewielka ilość masła zaszkodziła sylwetce, ale ja częściej masła nie jem niż jem, więc wybór pozostawiam Wam.
6. Owoce - starajcie się nie jeść ich wieczorem!
7. Majonez, ketchup, musztarda - o ile musztarda pobudza trawienie, to keczup często zawiera dużo cukru, a majonez jest po prostu kaloryczny. To są naprawdę niewielkie dodatki i jeśli macie na nie ochotę, nie odmawiajcie sobie, ale podejdźcie rozsądnie do ilości! Moja zasada brzmi: jeśli nie potrafisz zjeść mało, nie jedz w ogóle!
8. Jedzenie do godziny 18.00 - u mnie się sprawdza, a jak będzie w Waszym przypadku to już musicie sami eksperymentować.


Nieraz ma się na coś ochotę i najchętniej sięgnęłoby się po kolejną kostkę czekolady... Co proponuję w zamian?

  • domowe smoothie - wystarczy zmiksować banana, pomarańczę, biały jogurt i voila!
  • marchewka - sprawdza się w przypadku, gdy po prostu mamy ochotę coś pochrupać
  • domowa lemoniada - miód, cytryna i woda (ja lubię dodać ciepłą, przegotowaną i wymieszać ją z mineralną), przepis łatwy, ale wpadłam na niego dopiero, gdy poleciła mi go koleżanka
  • wafle ryżowe - najlepsze są te cienkie z Kupca
  • kawa zbożowa o smaku karmelowym 
  • domowy sok z marchewki i jabłka z dodatkiem cytryny
  • koktajl z truskawek/malin/banana
  • twaróg chudy z cukrem wanilinowym
  • orzechy - oczywiście w rozsądnej ilości
Może nie było mega smaczne, ale przynajmniej nie pobiegłam do sklepu po czekoladę!
Na koniec kilka zdjęć, bo wiem, że takie rzeczy potrafią zmobilizować nawet największych leniuchów:

Nikki Blackketter - jak widzicie, gwiazda Gymsharka nie zawsze była fit, też kiedyś zaczynała! Jej aktualne zdjęcie znajdziecie na początku posta.

Jennifer Aniston - nieustannie mnie zachwyca, chciałabym w jej wieku mieć takie sprawne, piękne ciało. P.S. Regularnie ćwiczy pilates!
Miranda Kerr - aniołek Victoria Secret; jej ćwiczenia znajdziecie na kanale Rebecca Louise, o którym wspominałam Wam dwa posty wcześniej
O niej też wspominałam w poście o inspirujących kobietach
Emily Skye - uwielbiam ją! Również jedna z fit-girl promująca firmę Gymshark
Nina Dobrev - na co dzień ćwiczy jogę
To tyle na dziś, Dziewczyny. Bierzcie się do roboty, bo czas ucieka. Zbliża się weekend majowy, a wraz z nim kilka dni wolnych, może to jest właśnie najlepszy czas żeby zacząć? Biorąc pod uwagę dojście do siebie po ćwiczeniach, to świetny pomysł :) I pamiętajcie, że największe zakwasy są na trzeci dzień po wysiłku fizycznym! Życzę przyjemnego weekendu, odpoczywajcie :)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

4 bardzo dobre maskary

W związku z tym, że od jutra w Rossmannie obowiązuje -49% na produkty do makijażu oczu, chciałabym Wam polecić kilka sprawdzonych maskar. Jeśli zastanawiacie się nad zakupem tuszu i gorączkowo poszukujecie tych najlepszych - zapraszam do lektury.


1. Rimmel Extra 3D Lash
Zaczynam od Rimmela, ponieważ jest najtańszy z tych, które Wam zaprezentuję. Jeśli mam być szczera, kupiłam go tylko dlatego, że akurat nie miałam pieniędzy na droższy, a dodatkowo był na przecenie. Co mi zależy? - pomyślałam i zachęcona dobrymi opiniami na Wizażu, sięgnęłam po niego. Jest to bardzo dobry tusz, który nie skleja rzęs, ładnie rozdziela, a szczoteczka pozwala na stopniowanie efektu (nakładam 2-3 warstwy i rzęsy wyglądają rewelacyjnie). Szczoteczka jest silikonowa - co widać na powyższym zdjęciu. O ile ten tusz jest naprawdę świetny, to jego szary brat Extra Super Lash nie przypadł mi do gustu.


2. Max Factor Clump Defy
Silikonowa, lekko zagięta szczoteczka świetnie rozczesuje rzęsy i nadaje im bardzo naturalny, delikatny efekt. Nie jest on do końca taki jakiego oczekuję, ale maskara sama w sobie jest godna polecenia, szczególnie dla dziewczyn, które wolą no-make up look.


3. Loreal Volume Million Lashes So Couture
Umieszczam go zaraz po Max Factorze, ponieważ efekt, jaki dają te dwa tusze, wydaje mi się dosyć podobny. Szczoteczka jest genialna i rewelacyjnie rozdziela włoski (nie pamiętam żebym kiedykolwiek miała sklejone rzęsy!). Byłam z niego bardzo zadowolona i pewnie kupiłabym go ponownie, gdyby nie chęć wypróbowania innych ;)


4. Loreal Volume Million Lashes
Klasyczna wersja maskary numer 3, w złotym opakowaniu. To on sprawił, że zakochałam się w tuszach tej serii, zdecydowanie polecam!



Polecacie jakieś maskary? Osobiście zastanawiam się nad Bourjois Twist Up lub Max Factor 2000 Calorie - chciałabym spróbować czegoś nowego ;) Pozdrawiam i owocnych łowów!

środa, 20 kwietnia 2016

Kanały fitness godne polecenia

Nadchodzi lato, a wraz z nim parcie na bikini body, bo przecież przez pozostałą część roku nie trzeba w ogóle ćwiczyć, nosimy grubaśne ubrania zakrywające zbędny tłuszczyk, więc po co marnować czas na jakąkolwiek aktywność. Z tego co czytam na forach czy w komentarzach pod zestawami ćwiczeń można wywnioskować, że całkiem spore grono może tak myśleć, ale mimo wszystko mam nadzieję, że czytając pierwsze zdanie wiele z Was uśmiechnie się pod nosem :) Teraz całkiem poważnie: nie wszystkich dosięgła moc Ewy Chodakowskiej, nie wszystkie ruszyły się z kanapy pod wpływem ciągłych (irytujących!) reklam środków na odchudzanie, a wreszcie są i takie, które właśnie teraz planują zmienić swoje nawyki i wprowadzić w  życie jakąś aktywność fizyczną - to w głównej mierze post dla Was, ale jeśli są tu fitnessiary (taki tam neologizm na potrzebę postu), które liczą na powiew nowości - serdecznie zapraszam, ponieważ być może nie wszystkie znacie kanały, które Wam polecę.


1. Trenerka.info - Ola Żelazo




Ta kobieta nie tylko pokazuje ćwiczenia (jak robi to większość), ale widać, że dobiera je ze starannością, ponieważ ma bardzo dużą wiedzę. Ola Żelazo to absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Sportu, jest instruktorem m.in.pilatesu, kulturystyki i fitnessu i wciąż szkoli się w zakresie różnych aktywności. Na swoim kanale ma bardzo przyjemne zestawy pilatesowe, ćwiczenia ukierunkowane na wzmacnianie kręgosłupa, cardio spalające tłuszcz czy serię żelazny trening, z której najbardziej lubię 28 minut na pośladki. Na jej stronie internetowej znajdziecie m.in. porady dotyczące rozciągania czy zdrowego odżywiania.

2. Fitappy  


Ostatnia aktywność Fitappy na Youtube niestety przypada 9 miesięcy temu, ale na swoim kanale ma naprawdę dużo ćwiczeń - wierzcie mi - jest z czego wybierać. Nie są to nagrania świetnej jakości, ale zestawy, które prezentuje są bardzo skuteczne i dają popalić! Mam nadzieję, że po drugiej ciąży mimo wszystko wróci do nagrywania.

3. Gymbreak, czyli o tym jak Kasia Kępka stała się fit


Zestawy prezentowane na kanale Gymbreak są bardzo dynamiczne i urozmaicone (nie spotkałam się jeszcze z klepaniem tego samego ćwiczenia przez pięć kolejnych minut). Instruktorami są trener personalny Szymon Gaś i uśmiechnięta Kasia Kępka (niegdyś znana głównie jako prezenterka telewizyjna), której metamorfoza powinna być wystarczającym powodem, by skusić się na ćwiczenia z tą fit parą.

Wielkie wow :)

4. Blogilates, czyli Cassey Ho


Cassey ma na swoim kanale ponad trzy miliony subskrypcji, a jej filmiki dotyczą nie tylko ćwiczeń, ale także porad odnośnie odżywiania (pokaże Wam także jak zrobić własny proteinowy batonik à la Quest Bar). Osobiście korzystam głównie z części dotyczącej ćwiczeń, gdyż Cassey ma wspaniałe zestawy pilatesowe (stworzyła swój własny program POP Pilates). Poza tym jest to bardzo pozytywna osoba i choć na początku rozentuzjazmowany okrzyk: Hi! Cassey here! może Was irytować, szybko się przyzwyczaicie.

Przy okazji zachęcam Was do obejrzenia wzruszającego filmiku autorstwa Cassey, który świetnie pokazuje nieustanną pogoń za idealną sylwetką, w której łatwo można zbłądzić. Pamiętajcie, to co pokazują w TV często mija się z prawdą, a przede wszystkim sobie macie się podobać!


 

5. Joanna Soh


Dobrze, ktoś powie, że Joanna jest szczupła i... tyle. Nie zapominajcie jednak, że w Azji panuje trochę inny kanon piękna i nie spotkałam się jeszcze z kanałem fitness Azjatki, która miałaby wrzeźbione ciało niczym Emily Skye czy Paige Hathaway (jeśli takie znacie, podzielcie się w komentarzach :)). Ćwiczenia, które proponuje Asia są bardzo dobre i myślę, że dziewczynom, które (naprawdę bezpodstawnie!) obawiają się rozrostu mięśni, przypadną one do gustu.

6. Rebecca Louise



Uwielbiam jej ćwiczenia i przez ostatnie kilka miesięcy najczęściej ćwiczyłam właśnie z nią. W swoim programie ma wiele fajnych zestawów np. Victoria Secret Angel Body (tak, tak też myślałam, że to ściema, ale sprawdzałam i faktycznie wiele ćwiczeń, które prezentuje wykonują sławne Aniołki VS), Miranda Kerr Butt Workouts czy Miley Cyrus Legs, ale również wiele dobrych ćwiczeń z ciężarkami. Aaa zapomniałabym, zawsze towarzyszy jej Alphie - piesek, którego widzicie na zdjęciu.

7. Kelsey Lee


Wraz z Rebeccą (tak, tej z małym pieskiem) ma wspólny kanał o nazwie XHIT Daily, na którym znajdziecie od groma ćwiczeń, z których również często korzystam. Szczególnie lubię jej zestaw z ciężarkami na mięśnie pleców, z którego wiele ćwiczeń wykonywałam niegdyś na siłowni. Oczywiście nie zapominajcie, że Kelsey, podobnie jak Rebecca ma swój własny kanał - trochę mniej popularny niż koleżanka (różnica subskrypcyjna jest olbrzymia), ale równie dobry. Uwielbiam pozytywną energię tych dziewczyn!

8. Tiffany Rothe Workouts


Pięć lat temu, kiedy cały mój wysiłek fizyczny ograniczał się do zrobienia sobie kanapki bądź ewentualnie wybrania się rowerem na krótką przejażdżkę, a świat fitnessu powoli zaczął się przede mną otwierać - trafiłam na kanał Tiffany Rothe. Tiffany była pierwszą trenerką, która sprawiła, że ruszyłam tyłek z kanapy i zaczęłam stopniowo wprowadzać aktywność fizyczną w swoje życie. Najpierw zaczynałam od piętnastu minut dziennie (większość jej zestawów trwa max 15 minut), a gdy zauważyłam, że moja kondycja zaczyna się poprawiać - po prostu zwiększałam dzienną dawkę zestawów. Dziś tylko sporadycznie wykonuję jej zestawy (najczęściej jest to 10 Minute Beautiful Booty Workout czy Booty Shaking Waist), ale dla tych którzy zaczynają swoją przygodę z fitnessem polecam jej kanał, gdyż ćwiczenia, które prezentuje są łatwe, przyjemne i urozmaicone, dzięki czemu nie zrazicie się na sam początek, a wysiłek fizyczny wejdzie Wam w krew ;)

Mam nadzieję, że któryś z kanałów fitness przypadnie Wam do gustu, a jeśli byłyście zagubione i nie wiedziałyście z kim warto ćwiczyć - post trochę rozjaśnił Wam sprawę :) Macie jakieś swoje propozycje kanałów? Piszcie, chętnie się dowiem!

sobota, 16 kwietnia 2016

Fitness twarzy, Kleopatra i złote 9

Ostatni post był o sposobach na zmarszczki doktora Murada - dziś kilka moich sposobów, które pozwolą zachować młody wygląd na dłużej i poprawią nie tylko kondycję skóry i samopoczucie, ale także m.in. wyostrzą owal twarzy, zniwelują obwisły podbródek, a nawet podniosą opadające powieki. Oczywiście mam na myśli coraz bardziej popularny fitness twarzy (czy jak kto woli - jogę twarzy), który w zamian za kilka minut codziennych ćwiczeń oferuje całkiem sporo, czy słusznie?


Fitness twarzy nie jest odkryciem XXI wieku, badacze twierdzą, że jego dobroczynne właściwości znała już Kleopatra, która dzięki kilku prostym ruchom utrzymywała swój podbródek w ryzach.


Zadziwiająca jest historia człowieka o imieniu Sanford, który w wieku pięćdziesięciu lat miał liczne zmarszczki. Postanowił się ich pozbyć, więc wymyślił 35 ćwiczeń i wykonywał je regularnie przed snem.  Efekty były piorunujące, a Sanford Bennett w wieku siedemdziesięciu lat wyglądał jak młody bóg. Swoje ćwiczenia opisał w książce pt. Ćwiczenie w łóżku.

Siedemdziesięcioletni Sanford (!)

Fitness twarzy jako uzupełnienie codziennej pielęgnacji jest dobrym pomysłem, ale Ci, którzy dopiero zaczynają z nim swoją przygodę, powinni zdać sobie sprawę z tego, że o ile ćwicząc mięśnie możemy zapobiec ich wiotczeniu i przez to np. nie dopuścić do nieestetycznego opadnięcia kącików ust czy policzków, o tyle nie możemy oczekiwać spektakularnych efektów w postaci braku jakichkolwiek zmarszczek wraz z upływem wieku... Wiele zależy od naszej mimiki i nikt nie jest w stanie całkowicie pozbyć się kurzych łapek, które uwidaczniają się podczas uśmiechu, ale wiecie co? Takie zmarszczki często dodają uroku i akurat tym nie powinniście się przejmować. Po krótkim wstępie czas przejść do rzeczy! Oto dziewięć ćwiczeń, które warto wykonywać codziennie przed aplikacją kremu:

  1. Unieś brwi wysoko i wytrzymaj pięć sekund, po czym rozluźnij mięśnie i zamknij na chwilę oczy.
  2. Kącik ust przyciągaj w bok (na początku jest to trudne, ale wkrótce nabierzesz wprawy i uda Ci się odizolować kącik tak, by poczuć jego drżenie podczas ruchu w bok) wolnym ruchem. Po każdym powtórzeniu rozluźnij mięśnie. Następnie spróbuj podciągnąć kącik do skroni.
  3. Złącz kciuki i umieść je (paznokciem do zębów - jakkolwiek dziwnie to brzmi ^^) między górną wargą a zębami i dociskając zgięty palec wskazujący, spróbuj unieruchomić górną wargę. Następnie spróbuj unieść mięśnie po obu stronach nosa (powinnaś czuć ruch mięśni pod palcami).
  4. Umieść kciuk i palec wskazujący jak w poprzednim ćwiczeniu, ale teraz unoś mięśnie policzkowe.
  5. Umieść wskazujące palce pod brwiami, pchnij do góry i powoli opuszczaj powieki (poczuj drżenie mięśni! Żegnaj luźna powieko!)
  6. Wolnym ruchem unoś dolną powiekę (na początku to ćwiczenie może sprawiać trudność, ale nie należy się zrażać!).
  7. Otwieraj usta jak do ziewania.
  8. Odchyl głowę do tyłu i uśmiechnij się zaciskając zęby.
  9. Opuszki palców umieść na linii włosów, pchnij do góry (przytrzymaj!) i spróbuj kilkoma wolnymi ruchami, stopniowo opuszczać brwi zamykając oczy.
Nie wykonujcie po kilkanaście powtórzeń tych ćwiczeń, wystarczy ich dosłownie kilka (ja robię zazwyczaj po 3, góra 4 powtórzenia). Kluczowa jest regularność wykonywania tych dziewięciu ruchów (najlepiej wykonywać je co najmniej 5 razy w tygodniu). Po ćwiczeniach nie zapomnijcie nałożyć nawilżającego kremu, najlepiej jeśli połączycie to z masażem wykonując ruchy jak na obrazku poniżej:



Obrazek pochodzi z opakowania olejku różanego Magic Rose firmy Evree, którego używam od dwóch miesięcy i jestem z niego bardzo zadowolona. Przede wszystkim świetnie nawilża skórę i niweluje przebarwienia, a cena nie jest wygórowana (30 złotych za 50 ml).

Ćwiczenia, które przedstawiłam Wam powyżej, to zestaw na mięśnie całej twarzy, ale jeśli macie jakieś inne propozycje - piszcie w komentarzach - chętnie się dowiem czegoś nowego i wprowadzę do codziennej rutyny :) Jeśli zastanawiałyście się, czy warto zawierzyć sposobom Kleopatry, nie wahajcie się, bo te kilka minut dziennie mogą sprawić cuda!